Problem zarabiania na klauzulach abuzywnych posiada wiele odniesień na tematycznych blogach i forach internetowych. Schemat działania jest prosty i – mimo kilku odmian i wariacji regionalnych – jednak dość ordynarny. Stowarzyszenie konsumentów, ustawowo zwolnione w tym zakresie od kosztów sądowych, masowo produkuje pozwy o uznanie określonych wzorców umownych za niedozwolone. Często jeden pozew obejmuje jedną klauzulę, a w konsekwencji konkretny przedsiębiorca, który pokusił się o obszerny wzorzec umowny (np. regulamin zakupów) otrzymuje nagle od kilku do kilkunastu takich pozwów. Z reguły pozwy dotyczą postanowień wzorca o treści, która widnieje już w Rejestrze UOKIK, a tym samym były już przedmiotem rozstrzygnięcia sądu.
W tym momencie metodologia działania przyjmuje różne trendy. Najmniej ryzykowne rozwiązanie, to opracowanie pozwu już przez fachowego pełnomocnika i złożenie przez niego wniosku o zasądzenie kosztów postępowania według norm przepisanych. Odpowiednia umowa zawarta pomiędzy tym pełnomocnikiem a stowarzyszeniem może zapewnić „sprawiedliwy” podział tych kosztów pomiędzy tymi podmiotami – po ich opłaceniu lub ściągnięciu od przedsiębiorcy. Bardziej bezpośrednie stowarzyszenia wystosowują do przedsiębiorców po wysłaniu pozwu do sądu pismo/mail, w którym oferują polubowne rozwiązanie sprawy w zamian za zapłatę określonej kwoty pieniężnej. Tytuł tej płatności to już pole do popisu dla kreatywności przedstawicieli takiego stowarzyszenia. W zamian za zapłatę powodowe stowarzyszenie oferuje cofnięcie pozwu z uwagi na polubowne załatwienie sprawy.
Sam schemat działania jest zgodny z przepisami i – na co zwykle powołują się co bardziej zorientowane stowarzyszenia – rzekomo potwierdzony co do formalnej dopuszczalności autorytetem Sądu Najwyższego. Trudno jednak przyjść nad tym do porządku, jeżeli spojrzymy z szerszej perspektywy na ten proceder. Oczywiście naganne jest to, że przedsiębiorcy używają w swoich wzorcach klauzul abuzywnych, co może uderzać w interesy konsumentów. Nie jest to jednak argument, który uzasadniałby akceptację metod stosowanych przez takie nadaktywne stowarzyszenia oraz celowościowej i funkcjonalnej oceny takiej działalności, abstrahując już nawet od etyki i aspektu słuszności. Tego typu dublowane pozwy nie mają bowiem żadnej wartości z punktu widzenia systemu ochrony praw konsumenta.
Sądy dostrzegły ten problem i w kilku przypadkach zdecydowały się jednoznacznie zanegować taką praktykę i stwierdzić, że nie jest dopuszczalne składanie takich bliźniaczych pozwów. Opierając się w argumentacji o rozszerzoną skuteczność pierwszego wyroku w takiej sprawie przyjęto, że od chwili wpisania danego postanowienia do Rejestru, wyłączona jest możliwość ponownego złożenia pozwu w tym przedmiocie także przez osoby, które nie brały udziału w pierwotnym postępowaniu. Ta teza została jednak – zdaniem stowarzyszeń – obalona orzeczeniem Sądu Najwyższego z 2008 r. w którym stanowczo wskazano, że nie ma przeszkód w pozywaniu innych przedsiębiorców w sytuacji, gdy identyczne lub podobne do kwestionowanych w pozwie postanowień znajdują się już w Rejestrze. Z punktu widzenia powodów pałających się tą sztuką orzeczenie SN miało otworzyć drogę do nieskrepowanej i masowej akcji pozywania wszystkich „oszukańczych” przedsiębiorców.
W tym miejscu warto zastanowić się nad analizą prawną tego zagadnienia, ale nie w kontekście samej tezy omawianego orzeczenia SN, co pełnego jego uzasadnienia. Otóż po wnikliwej analizie tych treści trudno oprzeć się wrażeniu, że ktoś próbuje odwrócić przysłowiowego kota ogonem. Przedmiotowe orzeczenie w swoim zamyśle miało bowiem chronić przedsiębiorców, a nie powodowe stowarzyszenia. Automatyczne rozciągnięcie skuteczności wyroku w jednej sprawie na wszystkich przedsiębiorców, którzy stosują podobne postanowienia w swoich wzorcach uderzałoby w ich prawo do sądu. Wiązałoby ich wówczas po prostu rozstrzygnięcie w procesie, w którym nie byli stroną – nawet wówczas gdy realny pozwany nie podjął nawet próby obrony. To właśnie prawo do przedstawienia sądowi swoich racji uniemożliwia automatyzm w zakresie skutków wpisania danej klauzuli do Rejestru. Ma to również znaczenie w obronie przed takimi pozwami.
Sojusznikiem przedsiębiorcy pozwanego o klauzule już wpisane do rejestru są – poza negującą argumentacją merytoryczną – przede wszystkim aspekty formalne. W pierwszej kolejności należy powołać się na wcześniejsze orzecznictwo sądów, które forsowały tezę o niedopuszczalności takich pozwów.
Wszystkim przedsiębiorcom „nękanym” masowymi wezwaniami lub pozwami kierowanymi przez stowarzyszenia konsumenckie, które uczyniły sobie z tego procederu stałe źródło przychodu, warto też zwrócić uwagę na jeden ze skutecznych zarzutów procesowych, które można podnosić w odpowiedzi na pozew. Należy zweryfikować status prawny powoda i określić, czy dane stowarzyszenie funkcjonuje jako stowarzyszenie „rejestrowe”, czy też stowarzyszenie zwykłe. Ta druga opcja pozwala bowiem rozwijać argumentację nakierowaną na brak zdolności procesowej takiego powoda, co w przypadku przyjęcia takiego stanowiska przez sąd orzekający prowadzi do zakończenia sprawy bez jej merytorycznego rozpoznania.
Temat jest oczywiście dużo szerszy, a materia bardziej skomplikowana niż się wydaje. Problem najlepiej jest likwidować już w zarodku i poddać projekt regulaminu lub szablonu umowy analizie prawników.