Czy możemy się dziwić, że co jakiś czas natrafiamy na sprawę dotyczącą odwołania darowizny ? Czy jednak bardziej powinno nas dziwić, że tych spraw jest tak mało. Przecież banałem jest stwierdzenie, że ludzie się zmieniają. Tak jak zmieniają się okoliczności. I uczucia. Ustawodawca na pewno był świadomy tego wszystkiego i dlatego odpowiednio "skalibrował" instytucję darowizny, czyniąc dotyczące jej regulacje układem wzajemnych kompromisów. I mamy - z jednej strony - nieodpłatność, a z drugiej: odwoływalność. Ta ostatnia właściwość koliduje z pewnością obrotu, ale to ryzyko jest łagodzone restrykcyjnymi przesłankami niezbędnymi dla skuteczności takiego odwołania. Wszystkie działania darczyńcy związane z odwołaniem darowizny oparte są na negatywnych emocjach i poczuciu pokrzywdzenia, ale działa to w obie strony, gdyż przewidziano jednocześnie korzystne konsekwencje przebaczenia. I na koniec, niezmiernie mocno wyeksponowana w takich sprawach, zasada słuszności. A jak to działa w praktyce? Ktoś powie : średnio, skoro - tak jak w przedstawionej poniżej sytuacji, sąd oddala powództwo o zwrot nieruchomości, gdzie obdarowany brat "pozostawił drugiego brata samemu sobie, mimo, iż wie, że ten drugi choruje i pozostaje w leczeniu u różnych specjalistów i nie ma możliwości stałego zatrudnienia, a w konsekwencji pozostaje właściwie bez środków do życia". Czytaj więcej
radca prawny
ALEKSANDER KUNICKI