Podział quod usum to czasem jedyna racjonalna droga do funkcjonalnego rozdysponowania nieruchomości pomiędzy współwłaścicieli. Nie z każdą nieruchomością jest to możliwe. Nie wszyscy współwłaściciele muszą być także zwolennikami takiego pomysłu. Jeśli konsensusu nie ma, to pozostaje sala sądowa. I wymagające składy orzekające, które oczekują na konkretne, racjonalne i dobrze uzasadnione stanowiska. W sytuacji, gdy ktoś ma problem ze sformułowaniem swoich oczekiwań, sprawa może się zakończyć nie po jego myśli. A że z reguły takie niejasne stanowiska wymuszają szersze, kompleksowe i wariantowe wywody w uzasadnieniach orzeczeń, to nic dziwnego, że potem takie tematy mogą zawędrować na przeróżne blogi. Czytaj więcej
Tagi: współwłasność
Zasiedzenie pełne niespodzianek
Sprawy o zasiedzenie zawsze zawierają element niepewności. Przesłanki nabycia własności nieruchomości w tym trybie są bowiem dość generalne. A konkretnie - jest duże pole do popisu przy wykazywaniu, w realiach sprawy, przejawów posiadania samoistnego oraz (z reguły najbardziej pożądanej) dobrej wiary. Płacenie podatków, zgoda na gazociąg, relacje z sąsiadami, wycinka drzew, korespondencja z urzędami, zakładanie telefonu stacjonarnego - wszystko to pozwala budować oczekiwany obraz stanu posiadania. Czasem wszystkie fakty układają się jak trzeba, jedna duża działka jest podzielona od lat ogrodzeniem, a każda z części jest przedmiotem samodzielnego (zwykle nieformalnego) obrotu. Stan faktyczny, na pierwszy rzut oka, "gra i śpiewa". Posiadacze obu części działki są zgodni, w jednym duchu wnioskują do sądu o zasiedzenie swojego kawałka parceli, biegły to pięknie rozrysowuje, a sąd I instancji stwierdza zasiedzenie. Tylko potem jest wyrok II instancji i zimny kubeł wody dla uczestników oraz żółta kartka dla pełnomocnika z urzędu. Bo, w całym tym zamieszaniu z wykazywaniem stanu faktycznego, nagle umykają ważkie aspekty prawne i proceduralne. Czytaj więcej
Kłopotliwe zniesienie współwłasności
Współwłasność jest z założenia stanem tymczasowym. Zgodne wykonywanie tego prawa wymaga dobrej woli i porozumienia współwłaścicieli. Potrzeby i oczekiwania zmieniają się jednak z biegiem lat, co nieuchronnie prowadzi do mniejszych lub większych sporów. Zaangażowanie sądu w sferę zarządu nieruchomością nie rozwiązuje problemów, a tylko je generuje, bo strony przestają ze sobą rozmawiać inaczej, jak poprzez swoich pełnomocników. W końcu komuś cierpliwość się kończy i występuje o zniesienie współwłasności. Jeśli kilka osób niezależnie żąda przyznania rzeczy na własność w całości na ich rzecz, to zaczyna się walka na wszelkie dostępne argumenty. Czasem decydują kwestie bardzo prozaiczne, być może indywidualnie nieistotne. Czytaj więcej