Trójkąty (prawne) są powodem wielu frustracji i nieporozumień. Gdy na polu bitwy sądowej mamy do czynienia z trzema podmiotami o zróżnicowanym statusie i innym reżimie odpowiedzialności, to łatwo o potknięcia. Wracamy do tematu "współpracy" właściciela, eksmitowanego lokatora oraz gminy niezapewniającej lokalu socjalnego. Skomplikowany obraz tej relacji przedstawiłem w jednym z poprzednich wpisów. W tym miejscu warto więc spojrzeć na kolejny etap. Czy bowiem gmina po prostu zapłaci odszkodowanie właścicielowi i o sprawie zapomni?
Pytanie retoryczne - nie zapomni i nie odpuści. To są w końcu pieniądze publiczne. Poniżej zatem przebieg procesu regresowego przeciwko takiemu lokatorowi. Gmina dochodziła zwrotu świadczeń jakie powódka zapłaciła (...) Spółdzielni Mieszkaniowej za zajmowany przez pozwanych lokal spółdzielczy po wyroku eksmisyjnym z tego lokalu, w czasie oczekiwania na lokal socjalny. Powódka zapłaciła Spółdzielni 77.001,16zł z tytułu nieuiszczonych przez pozwanych opłat mieszkaniowych za okres od 10 grudnia 2008r. do 30 listopada 2015r.
Sąd I instancji oddalił powództwo w całości. W dużej mierze powołał się na przedawnienie, gdyż uznał, że ma tutaj zastosowanie termin 3-letni i wynika z podstawowego stosunku obligacyjnego, tj. z roszczenia o zapłatę czynszu, będącego świadczeniem okresowym. Odwołując się do ratio legis przepisów chroniących lokatora stwierdził, że nieuprawnione jest różnicowanie terminów dochodzenia roszczeń od lokatora w zależności od tego, czy dochodzi ich pierwotny wierzyciel, czy Gmina, która opóźniała się z dostarczeniem temu lokatorowi lokalu socjalnego. "Młodsze" roszczenia też jednak oddalił powołując się na zasady współżycia społecznego. Stwierdził, że roszczenie Gminy wywołane jest jej własnym zaniechaniem w postaci braku wypełnienia ustawowego obowiązku dostarczenia lokalu socjalnego, którego skutki nie mogą obciążać pozwanych, będących w ciężkiej sytuacji życiowej.
W II instancji takie orzeczenie się jednak nie ustało. Zakwestionowano w pierwszym rzędzie podejście do przedawnienia roszczeń.
Nie sposób zgodzić się ze stanowiskiem Sądu Okręgowego, że Gmina, która zapłaciła odszkodowanie za korzystanie przez lokatora z lokalu mieszkalnego w oczekiwaniu na lokal socjalny wstępuje w sytuację prawną właściciela tego lokalu, nie wyłączając terminu przedawnienia roszczeń biegnącego wobec właściciela lokalu. Trafnie w tej materii akcentuje w apelacji powódka, że dochodzone pozwem roszczenie nie jest tożsame z roszczeniem, jakie z racji bezumownego korzystania z lokalu przez pozwanych służyło właścicielowi lokalu wobec pozwanych, ani z roszczeniem jakie właścicielowi służyło wobec Gminy z tytułu niedostarczenia lokalu socjalnego (czyli deliktu).
(...) Jako, że objęte żądaniem pozwu roszczenia regresowe mają charakter deliktowy, a ich podstawę prawną stanowi art. 441§3 k.c. to przedawniają się one z upływem trzyletniego terminu określonego w art. 442 1§1 k.c. liczonego od dnia, w którym powódka zapłaciła odszkodowanie za korzystanie przez pozwanych z lokalu spółdzielczego. W tej to bowiem dacie doznała szkody, wiedząc o rozmiarze szkody i o osobie zobowiązanej do jej naprawienia.
Sąd poczynił też kilka uwag natury ogólnej
W uchwale z 7 grudnia 2007r. (III CZP 121/07), Sąd Najwyższy stwierdził, że odpowiedzialność gminy za szkodę wynikłą z zajmowania bez tytułu prawnego przez osobę uprawnioną z mocy wyroku do lokalu socjalnego i odpowiedzialność tej osoby kwalifikować należy jako odpowiedzialność in solidum. Z kolei w uzasadnieniu wyroku z 19 czerwca 2008r. (V CSK 31/08), Sąd Najwyższy stwierdził, że skoro odpowiedzialność odszkodowawcza gminy za niedostarczenie lokalu socjalnego służy ochronie właściciela, a nie byłego lokatora uprawnionego do lokalu socjalnego, to gminie, która zapłaciła właścicielowi odszkodowanie za korzystanie z lokalu przez eksmitowanego lokatora, przysługuje regres w stosunku do tego lokatora w granicach obowiązku lokatora określonego w art. 18 ust. 1 ustawy o ochronie praw lokatorów.
Co do meritum, to Sąd Apelacyjny podszedł do sprawy iście "salomonowo". Uzupełnił postępowanie dowodowe i doszedł do wniosku, że Powódka zrefinansowała Spółdzielni w pełnej wysokości koszty korzystania przez pozwanych z lokalu spółdzielczego o zdecydowanie wyższym standardzie niż lokal socjalny, łącznie z opłatami za wodę (zimną i podgrzaną) zapłaciła 28.208,28zł. Gdyby pozwani w tym czasie korzystali z lokalu socjalnego, to łącznie z opłatami za media byliby zobowiązani do zapłaty 14.417,30zł. Na tym spostrzeżeniu oparto następnie całe rozstrzygnięcie.
Skoro gmina nie dopełniła nałożonego na nią prawem obowiązku i nie dostarczyła pozwanym lokalu socjalnego, to nie może żądać od pozwanych zwrotu kwot wynikłych z jej własnego, zawinionego działania. Nie może zatem żądać od pozwanych pełnego zwrotu kwot jakie świadczyła za korzystanie przez pozwanych z lokalu spółdzielczego, w oczekiwaniu na lokal socjalny. Niemniej może żądać od pozwanych zwrotu tych kwot w części odpowiadającej świadczeniom, jakie pozwani w tym czasie płaciliby jej za lokal socjalny, gdyby wywiązała się ze swego obowiązku i taki lokal im zapewniła. Zakres odpowiedzialności powódki nie może być szerszy niż wynikający z jej własnego zaniechania. Wskutek tego zaniechania pozwani zajmowali mieszkanie o standardzie wyższym niż socjalny i kosztach, na które nie było ich stać. Gdyby powódka wywiązała się z nałożonego nań obowiązku i dostarczyła im lokal socjalny, to pozwanych obciążałyby jedynie koszty związane z korzystaniem z tego lokalu socjalnego. Szkoda, jaką działanie powódki wyrządziło pozwanym, obejmuje zatem jedynie opłaty mieszkaniowe, przenoszące opłaty jakie pozwani uiszczaliby za lokal socjalny i za zużyte przez nich media.
Nie podtrzymał również oceny sprawy w zakresie zasad współżycia społecznego
Uwzględnieniu powództwa nie sprzeciwiały się zasady współżycia społecznego. Przeciwnie, przemawiały one za uwzględnieniem powództwa w nieprzedawnionej części. Lokal socjalny został przyznany pozwanym z uwagi na fakt, że na ich utrzymaniu i wychowaniu pozostawały małoletnie dzieci. Przyznanie tego lokalu miało im pomóc wyjść z trudnej sytuacji i zapobiec bezdomności całej rodziny, zatem realizowało zasady współżycia społecznego. Opłaty za lokale socjalne są znacznie niższe niż opłaty za lokale dostępne na wolnym rynku. Zwolnienie pozwanych z obowiązku ponoszenia tych relatywnie niskich opłat godziłoby w zasadę równości wobec prawa, w szczególności w obowiązki tych, którzy nie spełniają kryteriów do przyznania im lokalu socjalnego i nie mogą zaspokoić swoich potrzeb mieszkaniowych z komunalnego zasobu mieszkaniowego. Nie bez znaczenia była też podniesiona przez powódkę okoliczność, że pozwani bez usprawiedliwionej przyczyny nie wykorzystywali w tym czasie swoich możliwości zarobkowych w celu utrzymania siebie i dzieci, co nie może korzystać z ochrony prawnej.
No i tak własnie to się skończyło. Spółdzielnia najpierw dostała co chciała, gmina tylko w połowie. O ile w ogóle choć w części potem zrealizuje taki tytuł egzekucyjny. Z orzeczenia przebija mocne podejście słusznościowe, ale w zasadzie można tę tezą ująć także w formalne ramy przyczynienia. Od razu pojawia się także luka dla eksmitowanych lokatorów. Gdyby bowiem płacili spółdzielni co miesiąc tylko w części opłatę za czynsz - tak jak za lokal socjalny (odpowiednio to oznaczając w przelewach), to przy tym ujęciu wychodzi na to, że faktycznie mieszkaliby w mieszkaniu o wyższym standardzie - po kosztach lokalu socjalnego i bez obaw o proces regresowy. Ciekawe jak taki przypadek zostałby oceniony przez sąd.