Nie jest trudno wyobrazić sobie sytuację, że potrącamy samochodem biegnącego psa. Zwłaszcza w realiach wiejskich, gdzie psów nikt na smyczy nie prowadza. Odłóżmy na bok temat cierpienia zwierzęcia. Załóżmy, że pies był duży i silny, pojazd niewielki, a kierowca jechał wolno. Psu się nic nie stało, ale wymusił pierwszeństwo, a w konsekwencji to i owo w samochodzie uszkodził. Co z takim fantem robić ? Czy można uzyskać jakieś odszkodowanie w związku z koniecznością naprawy pojazdu ? Jeśli mamy troszkę szczęścia, to ustalimy właściciela psa. Jeśli szczęścia mamy więcej, to będzie to zwierzę gospodarza, który w dodatku przyjmie mandat za niewłaściwe utrzymanie psa. I jeszcze będziemy mieli świadka zdarzenia - pasażera pojazdu. A to już prawie gotowy przepis na sensowny pozew.
Rzecz jasna, nie pozywamy psa, lecz jego właściciela. Albo jeszcze kogoś innego. Poniżej interesujący kazus z obszaru Sądu Okręgowego w Rzeszowie.
w dniu 30 października 2014 roku, około godziny 17:15, kierujący samochodem marki V. (...) (nr rej. (...)) K. C. potrącił w miejscowości N. psa koloru czarnego, uderzając w niego przednią częścią pojazdu. Następnie pies zbiegł na teren posesji nr (...) zamieszkałej przez J. P., a znajdującej się po prawej stronie drogi gminnej (relacji R.) po której poruszał się powód. Na posesji pozostawała otwarta brama wjazdowa. Pasażerem pojazdu był kolega powoda J. K.. Powód udał się na posesję, na którą zbiegło zwierzę zapytując gospodarza o czarnego psa. J. P. okazał na znajdującego się w kojcu psa, którego rozpoznał powód. Pies ten w większości czasu nie opuszcza kojca, jedynie wieczorami wypuszczany jest na kilka godzin na teren posesji. O zdarzeniu powód powiadomił policję. J. K. wrócił do domu, pozostawiając powoda w oczekiwaniu na przyjazd patrolu. W czasie tym do S. P. przybył jego sąsiad S. B. (1). Na miejsce zdarzenia przyjechali pełniący służbę policjanci A. K. i P. K.. Po przeprowadzeniu czynności wyjaśniających ustalono, iż właścicielem potrąconego psa jest J. Ś.. Na podstawie art. 77 kodeksu wykroczeń właściciel został ukarany grzywną w wysokości 200,00 zł, wobec niezachowania środków ostrożności przy trzymaniu psa. W dniu zdarzenia nie dokonano oględzin pojazdu z uwagi na porę nocną. 31 października 2014 roku powód stawił się na Komisariacie Policji w S. i złożył zawiadomienie do protokołu a także wykonane zostały oględziny uszkodzeń pojazdu. W dniu 17 listopada 2014 roku powódka zgłosiła szkodę ubezpieczycielowi. Szkoda została zarejestrowana pod numerem (...). W toku postępowania likwidacyjnego, w dniu 26 listopada 2014 roku wykonano oględziny miejsca zdarzenia oraz posesji J. P. przez B. F.. Właściciel psa nie był wówczas przekonany o tym by jego pies uczestniczył w zdarzeniu. Wskazywał, iż w okolicy jest kilka podobnych psów. J. P. oświadczył, i że wedle jego wiedzy, w dacie zdarzenia pies zamknięty
był w kojcu.
Dlaczego ważne jest, czy właścicielem jest rolnik ? Rolnicy muszą wykupić obowiązkowe OC gospodarstwa rolnego. Jest tu więc po drugiej stronie wypłacalny dłużnik - towarzystwo ubezpieczeniowe. Choć też i proces może się wówczas komplikować, bo zapewne ubezpieczyciel będzie się bronił w sądzie lepiej, niż taki gospodarz. Jest jednak jeden problem - trzeba wykazać, że dane zdarzenie kwalifikuje się pod zakres ubezpieczenia. I tutaj w sukurs idzie nam pewien pogląd orzeczniczy, co do sposobu traktowania zwierząt gospodarskich, a konkretnie - psów.
Zakres odpowiedzialności objętej ubezpieczeniem obowiązkowym za "szkody związane z posiadaniem gospodarstwa rolnego" obejmuje ryzyka związane z funkcjonowaniem gospodarstwa rolnego, jako zorganizowanej całości gospodarczej, co oznacza, że odpowiedzialność ta jest uruchamiana w przypadku, gdy szkoda została wyrządzona przez jakikolwiek składnik mienia posiadacza gospodarstwa rolnego. Składnikiem takim bez wątpienia jest pies przeznaczony do pilnowania gospodarstwa.
Co z podstawą odpowiedzialności odszkodowawczej ?
W myśl art. 431 § 1 k.c. kto zwierzę chowa albo się nim posługuje, obowiązany jest do naprawienia wyrządzonej przez nie szkody niezależnie od tego, czy było pod jego nadzorem, czy też zabłąkało się lub uciekło, chyba że ani on, ani osoba, za którą ponosi odpowiedzialność, nie ponoszą winy.
Zbierając to wszystko w podsumowaniu, sąd I instancji
uznał, że J. P. można przypisać winę w nadzorze, gdyż nie zapewnił on właściwej pieczy nad psem, który wydostał się poza teren gospodarstwa rolnego pozwanego na drogę publiczną i uderzył w samochód powodów, powodując jego uszkodzenie. Z ustaleń poczynionych przez Sąd wynika, że teren należącego do niego gospodarstwa rolnego, na którym przebywał pies jest ogrodzony – jednakże w dacie zdarzenia brama do posesji pozostawał otwarta, w związku z czym pies mógł swobodnie wyjść na drogę. Z zeznań J. P. wynika, że pies ten jest zazwyczaj przebywa w kojcu, ale zdarza się, że jest z niego wypuszczany wieczorem. Fakt ten przemawiał również za przyjęciem, iż w godzinach popołudniowo – wieczornych pies pozostawał poza kojcem. Być może kwestią niedopatrzenia przez J. P. była otworzona brama. Powyższe okoliczności świadczą jednak niewątpliwie o tym, że pozwany nie wykonywał starannie nadzoru nad psem zapobiegającego wydostawaniu się zwierzęcia poza teren gospodarstwa rolnego .Powodowie wykazali, że ich auto zostało uszkodzone, a szkoda ta pozostaje w normalnym związku przyczynowym ze zdarzeniem z dnia 30 października 2014, kiedy to z gospodarstwa rolnego (...) wybiegł pies i uderzył w samochód V. (...). Z pewnością jest to szkoda związana z posiadaniem gospodarstwa rolnego przez ubezpieczonego. Za szkodę tę odpowiada Towarzystwo (...) z siedzibą w W. jako ubezpieczyciel na podstawie wskazanego wyżej przepisu 50 ustawy z o ubezpieczeniach obowiązkowych Odnośnie wysokości dochodzonego przez powodów odszkodowania Sąd uznał za uzasadnione dopuszczenie w niniejszej sprawie dowodu z opinii biegłego z zakresu rekonstrukcji i badań wypadków drogowych. Zgodnie z wnioskami opinii wartość szkody w samochodzie powoda wynosi 11 335,47 (k. 192). Opinię tę, jako fachową, rzeczową, jasną i zupełną, Sąd w pełni podzielił.
Rozważania, które zainspirowały ten wpis, pojawiły się z większą mocą w apelacji. Zarzuty nakierowano na podważanie tezy, że pechowy pies był zwierzęciem gospodarskim. Nie przekonało to jednak sądu.
Problem odpowiedzialność za szkodę wyrządzoną przez psa wykorzystywanego przez rolnika użytkowo w gospodarstwie rolnym był przedmiotem uchwały Sądu Najwyższego7 sędziów z dnia 20 czerwca 2017 r.III CZP 114/16 .
W uchwale tej Sąd Najwyższy przesądził , że przepis art. 50 ust. 1 ustawy z dnia 22 maja 2003 r. o ubezpieczeniach obowiązkowych, Ubezpieczeniowym Funduszu Gwarancyjnym i Polskim Biurze Ubezpieczycieli Komunikacyjnych (jedn. tekst: Dz.U. z 2016 r., poz. 2060 ze zm.) ma zastosowanie do szkód wyrządzonych przez psa wykorzystywanego przez rolnika użytkowo w gospodarstwie rolnym. Jak przyjął Sąd Najwyższy , o tym, czy zachowanie psa może stanowić zdarzenie objęte ochroną ubezpieczeniową, powinny decydować kryteria funkcjonalne wypracowane w orzecznictwie w związku ze stosowaniem art. 50 u.u.o. oraz okoliczności konkretnej sprawy. Posiadanie i wykorzystywanie psów w gospodarstwach rolnych jest w warunkach wiejskich normalną i powszechną praktyką. Jeżeli zwierzęta te pełnią użytkową rolę w gospodarstwie, np. pilnując inwentarza, zbiorów lub maszyn i urządzeń wykorzystywanych w tym gospodarstwie, zapewniając jego bezpieczeństwo, albo jako psy pasterskie, to stanowią element gospodarstwa niezbędny do jego funkcjonowania, a więc pozostają z nim w funkcjonalnym związku. W konsekwencji szkody przez nie wyrządzone - w przeciwieństwie do szkód wyrządzonych przez psy chowane dla przyjemności, a więc domowe - powinny być objęte odpowiedzialnością zakładu ubezpieczeń. Samo zdarzenie będące źródłem szkody nie musi mieć ścisłego związku z działalnością gospodarstwa, wymaganie takie bowiem nie wynika z art. 50 u.u.o.
Kluczowa staje się więc funkcja danego psa. I to jest dość kłopotliwy dowodowo temat, bo przecież pies może być "wielofunkcyjny". Ni to pies, ni wydra. Pomocnik gospodarza i pieszczoszek dla jego dzieci. Zwierzęcia sąd nie przesłucha, więc musi oprzeć się na innych dowodach. Wiedzy życiowej. Pomocna może być rasa psa - niektóre psy lepiej nadają się do pilnowania. Ale w warunkach wiejskich o rodowód czasem ciężko. To, czy pies mieszka w domu, czy w budzie, także powinno dać do myślenia. Ale jak to weryfikować.
Czasem przydatne będą oględziny. Czy są jakieś praktyczne wskazówki w tym zakresie ? Owszem. Potwierdzone klinicznie. Połączenie wątków psa i naoczni sądowej automatycznie nasuwa mi wspomnienie lat studenckich i praktyk sądowych. W toku oględzin rejonów wiejskich - a takie są konieczne przy sprawach o drogę konieczną - penetrowaliśmy różne dziwne szlaki i miejscówki. Przewodniczący, biegły, uczestnicy i ja (protokolant). Kilka godzin w plenerze, bo wersji dojazdów było dużo (i pączkowały), każda kolejna coraz bardziej udziwniona i zapuszczona. Kilka gospodarstw, ziemie niczyje, brak ogrodzenia, zwierzęta gospodarskie. Emocje - jak to w sprawach "o ziemię" - rosły z każdym kwadransem. Chodzimy, rozprawiamy, rozważamy, aż tu nagle... DZIAB ! Poczułem nieznośny ból w nodze. Przywitał się ze mną "czule" typowy pies stróżujący. Ten autorski sposób rozpoznawania psów gospodarskich, nie jest zastrzeżony i wszystkim go polecam. Jeśli na obejściu pies rzuci się na Ciebie, to znaczy, że stróż. Jeśli zacznie się łasić - chyba jednak zwierzę domowe. Albo stróż niedojda...
Reasumując, na takich skutecznych pozwach dobrze przyswajać określone praktyki - np. na co zwracać uwagę na gorąco, kiedy wzywać i czego oczekiwać od policji - ułatwiające potem życie (wśród zwierząt:).