Przeskocz do treści

Udostępnianie plików będzie mniej ryzykowne?

Wszyscy słyszeli chyba o tym procederze. Ktoś wrzuca plik z utworem do ściągnięcia na serwer portalu, który zapewnia możliwość wirtualnego "składowania" danych. Każdy użytkownik portalu może ściągnąć sobie ten plik. Ponieważ utwory rozpowszechniane są poza oficjalną dystrybucją, uprawnione podmioty z reguły domagają się od administratora portalu ich usunięcia. Jest to jednak nieraz walka z wiatrakami, jako że kolejni użytkownicy kopiują plik i z czasem jest on dostępny z wielu źródeł. Przepisy prawa autorskiego zapewniały uproszczony sposób dochodzenia roszczeń z tytułu podobnych naruszeń (w postaci słynnej dwukrotności lub trzykrotności). Ten, jakże wygodny dla uprawnionego, mechanizm wypadł niestety ostatnio z łask. I chyba szybko nie wróci na (sądowe) salony.

Zacznijmy od źródeł, czyli od tekstu ustawy.

1. Uprawniony, którego autorskie prawa majątkowe zostały naruszone, może żądać od osoby, która naruszyła te prawa: 1) zaniechania naruszania; 2) usunięcia skutków naruszenia; 3) naprawienia wyrządzonej szkody: a) na zasadach ogólnych albo b) poprzez zapłatę sumy pieniężnej w wysokości odpowiadającej dwukrotności, a w przypadku gdy naruszenie jest zawinione - trzykrotności stosownego wynagrodzenia, które w chwili jego dochodzenia byłoby należne tytułem udzielenia przez uprawnionego zgody na korzystanie z utworu; 4) wydania uzyskanych korzyści.

Litera b) znalazła się pod lupą Trybunału Konstytucyjnego (sygn. akt SK 32/14 (Dz.U. poz. 932)) i - jak pewnie wiemy - weryfikacji tej nie przeszła. Przepis utracił moc - w uproszczeniu - w zakresie dotyczącym zapłaty sumy pieniężnej w wysokości odpowiadającej - w przypadku gdy naruszenie jest zawinione - trzykrotności stosownego wynagrodzenia. Postanowienia dotyczące dwukrotności zostały jednak zachowane. Przynajmniej formalnie. Bo w praktyce nie jest to już tak oczywiste. Na przykładzie poglądu Sądu Apelacyjnego w Warszawie:

Sąd Apelacyjny nie podziela poglądu, że „utrata mocy obowiązującej art. 79 ust. 1 pkt 3 lit. b u.p.a.p.p. w zakresie przewidującym naprawienie szkody przez zasadzenie trzykrotności stosownego wynagrodzenia nie spowodowała utraty tej mocy w pozostałym zakresie, a zatem w tej części, w jakiej przewiduje on obowiązek zapłaty sumy pieniężnej odpowiadającej dwukrotności stosownego wynagrodzenia” ( tak wyrok Sądu Apelacyjnego w Krakowie z dnia 17 grudnia 2015 r., I ACa 1251/15, zob. też wyrok Sądu Apelacyjnego w Łodzi z dnia 27 lipca 2015 r., I ACa 110/15 oraz wyrok Sądu Apelacyjnego w Warszawie z dnia 15 grudnia 2015 r., I ACa 479/15). Stanowisko to nie uwzględnia motywów, jakie legły u podstaw wyroku Trybunału Konstytucyjnego w kontekście obowiązku sądów dokonywania prokonstytucyjnej wykładni prawa. Oczywiste jest bowiem, że w procesie wykładni prawa należy w szczególności poszukiwać takiego znaczenia przepisów, które w sposób optymalny realizuje wartości konstytucyjne ( zob. np. postanowienie Trybunału Konstytucyjnego z dnia 4 października 2010 r., P 12/08).

Trybunał Konstytucyjny zakwestionował nie tyle samą wysokość należnego uprawnionemu „ryczałtowego” odszkodowania (trzykrotność stosownego wynagrodzenia), ale w ogóle mechanizm, przewidujący automatyzm ustalania tego odszkodowania. Konieczne jest w tym zakresie przytoczenie wywodów Trybunału in extenso. Trybunał stwierdził przede wszystkim, że „… ustawodawca zapewnił jednak uprawnionym z tytułu autorskich praw majątkowych zbyt daleko idącą ochronę, której realizacja może w praktyce odbywać się kosztem użytkowników tych praw.” Trybunał „przyjął, że nawet w przypadku roszczeń odszkodowawczych opartych na pewnych zryczałtowanych opłatach, skądinąd dopuszczalnych w świetle Konstytucji, konieczne jest zachowanie równowagi między uprawnionymi (twórcami) i użytkownikami autorskich praw majątkowych. Nawet jeśli tym użytkownikom można przypisać bezprawne i zawinione naruszenie autorskich praw majątkowych, to ustawodawca nie może w sposób całkowicie dowolny wkraczać w ich prawa majątkowe i zupełnie arbitralnie określać zasady rekompensowania twórcom poniesionej przez nich szkody. … Ustawodawca wprowadził rozwiązanie chroniące uprawnionych z tytułu autorskich praw majątkowych kosztem użytkowników tych praw, nie bacząc na niepożądane konsekwencje, jakie niesie za sobą to rozwiązanie, i nie próbując ich minimalizować. Trybunał uznał, że ze względu na specyfikę autorskich praw majątkowych wprowadzanie przez ustawodawcę roszczeń związanych z naruszeniem tychże praw, które byłyby oparte na opłatach ryczałtowych i nie wymagałyby dokładnego ustalania wysokości rzeczywistej szkody, jest uzasadnione. Co więcej – tego rodzaju rozwiązania mogą zostać uznane za dopuszczalne także wówczas, gdy w praktyce wysokość roszczenia opartego na opłacie ryczałtowej będzie przewyższać wysokość poniesionej szkody. Za niedopuszczalną trzeba jednak uznać sytuację, w której uprawniony z tytułu autorskich praw majątkowych uzyskiwałby tak daleko idącą ochronę, że wysokość przysługującego mu roszczenia całkowicie odrywałaby się od wielkości poniesionej przez niego szkody i stanowiła jej wielokrotność”. Nadto, „ … sprawca deliktu, któremu przypisuje się odpowiedzialność w oderwaniu od znanej z art. 361 k.c. zasady adekwatnego związku przyczynowego, nie dysponuje żadnymi efektywnymi instrumentami, umożliwiającymi mu obronę i zminimalizowanie ponoszonego uszczerbku majątkowego. Jego odpowiedzialność nie tylko nie ogranicza się do "normalnych następstw działania (...), z którego szkoda wynikła", ale może je kilkakrotnie przewyższyć”. Trybunał zwrócił też uwagę, że „uprawnionemu, którego prawa majątkowe zostały naruszone, można przyznawać różne ochronne instrumenty prawne, niemniej nie powinien on dysponować takimi instrumentami, które wskazywałyby na to, że sam ustawodawca gwarantuje nadmierną ingerencję w prawa majątkowe odpowiedzialnego ex delicto. Skoro co do zasady takim podstawowym instrumentem ochronnym jest odszkodowanie ustalane w granicach adekwatnego związku przyczynowego, to nawet wprowadzanie elementów ryczałtowości nie może prowadzić do całkowitego zagubienia proporcji pomiędzy wielkością poniesionej szkody a tymże odszkodowaniem.” Trybunał zaznaczył również, że omawiane rozstrzygnięcie „nie prowadzi do pozbawienia uprawnionych z tytułu autorskich praw majątkowych możliwości ochrony ich praw. Nadal mogą oni bowiem korzystać z szerokiego katalogu roszczeń ujętych w art. 79 prawa autorskiego, w tym – dochodzić naprawienia wyrządzonej szkody na zasadach ogólnych.”

Nie jest więc tak, że Trybunał Konstytucyjny zakwestionował jedynie przewidziane w art. 79 ust. 1 pkt 3 lit b) u.p.a.p.p. – w wypadku zawinionego naruszenia praw autorskich – roszczenie o zasądzenie trzykrotności stosownego wynagrodzenia, akceptując możliwość przyznania dwukrotności tego wynagrodzenia w razie niezawinionego naruszenia. Wszystkie przytoczone wyżej argumenty zachowują przecież aktualność w odniesieniu do dwukrotności stosownego wynagrodzenia. Innymi słowy, mechanizm pozwalający na przyznanie uprawnionemu odszkodowania w wysokości dwukrotności stosownego wynagrodzenia też budzi uzasadnione zastrzeżenia co do zgodności z Konstytucją. Wyrok Trybunału Konstytucyjnego miał natomiast charakter zakresowy z uwagi na granice kontroli zakreślone rozpoznawaną skargą konstytucyjną. Jednak, w ocenie Sądu Apelacyjnego, wyrok ten – w kontekście jego motywów – uchylił domniemanie konstytucyjności również w zakresie tej części art. 79 ust. 1 pkt 3 lit. b) u.p.a.p.p., która nie była (ze względu na granice skargi konstytucyjnej) przedmiotem bezpośredniej kontroli Trybunału.

W konsekwencji, zdaniem Sądu Apelacyjnego, z uwagi na niezgodność z art. 64 ust. 1 i 2 w związku z art. 31 ust. 3 w związku z art. 2 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej stosowanie art. 79 ust. 1 pkt 3 lit. b) u.p.a.p.p. w wypadku zawinionego lub niezawinionego naruszenia praw autorskich zarówno w zakresie trzykrotności, jak i dwukrotności stosownego wynagrodzenia jest wyłączone. Jak wskazał Trybunał uprawnieni mogą jednak nadal korzystać z szerokiego katalogu pozostałych roszczeń ujętych w art. 79 u.p.a.p.p., w tym – dochodzić naprawienia wyrządzonej szkody na zasadach ogólnych.

Jakie zaprezentowane zapatrywanie ma skutki ? Żegnamy swoisty ryczałt za naruszenie praw autorskich. Przechodzimy na zasady ogólne, co wymaga standardowego wykazywania wszystkich przesłanek odpowiedzialności. I jest oczywiście trudniejsze. A czasem może czynić wytaczanie powództwa niezasadnym.

Zawsze przy takich sprawach ciekawe są pewne "smaczki", stanowiące tło dla samego rozstrzygnięcia. Otóż - podobno - niektóre uprawnione podmioty masowo pozywają wszystkich użytkowników takich portali, poprzedzając ten tryb skuteczną sprawą karną. Jeden plik, kilkunastu użytkowników portalu udostępniających jego kopie, wiele spraw sądowych, większe roszczenia i koszty sądowe. Także w omawianej sprawie pozwany podnosił, że powód uczynił sobie stałe źródło dochodu z prowadzonych spraw sądowych przeciwko osobom, rozpowszechniającym w Internecie utwory, do których posiada prawa autorskie. Jeśli faktycznie tak było, to taka masowość w pewnym zakresie wypacza pierwotne założenie ustawodawcy. W dużo większej skali poznaliśmy ten proceder przy pozwach o klauzule abuzywne. Tam w orzecznictwie pojawiały się bardzo ciekawe koncepcje, które w praktyce zniechęcały takich powodów do uskuteczniania rzekomego procederu. Jak zwykle ci pierwsi pozwani mieli najgorzej. Być może omawiany dziś wyrok także będzie takim wyznacznikiem - dla kolejnej kategorii spraw.

Jak to się potoczyło dalej w niniejszym przypadku ? Powód - domagający się od takiego użytkownika świadczenia z tytułu naruszenia przysługujących powodowi praw autorskich - ostatecznie przegrał w II instancji. Przechodząc na zasady ogólne dowodzenia roszczenia - i pomijając podejście "ryczałtowe" - sąd oczywiście doszedł do wniosku, że powództwo jest niezasadne. Jeśli powód nie nastawił się w procesie na zwykłą "szkodówkę", to w sumie nie mogło być inaczej. Sąd uznał, że powód nie wykazał szkody, nawet nie zająknął się o utraconych korzyściach. Co więcej - sąd spojrzał na ten aspekt bardzo "życiowo". Złożone zostało przez powoda około 1.200 zawiadomień o popełnieniu przestępstwa w związku z rozpowszechnianiem utworów za pośrednictwem tego portalu. To nie pomogło powodowi w tej sprawie.

(...) nie sposób pominąć specyficznego sposobu rozpowszechniania utworu przez pozwanego. Pozwany umieścił bowiem plik tekstowy zawierający sporny utwór na swoim koncie na portalu (...). Pozwany przyznał, że złożył około 1.200 zawiadomień o popełnieniu przestępstwa w związku z rozpowszechnianiem utworów, do których posiada autorskie prawa majątkowe, za pośrednictwem tego portalu.

Nie ulega wątpliwości, że w zwykłym toku zdarzeń powód nie zawarłby 1.200 umów licencyjnych na rozpowszechnianie bez ograniczeń spornego utworu. Licencja, w ramach której uprawniony może dowolnie, w tym także nieodpłatnie, rozpowszechniać utwór ma tego rodzaju charakter, że usprawiedliwione gospodarczo jest zawarcie jedynie jednej takiej umowy. Każdy następny potencjalny licencjobiorca, działając racjonalnie, pozyskałby prawa do utworu od pierwszego licencjobiorcy, a nie od powoda.

Interesujące jest też odniesienie do specyficznej formy udostępniania plików oraz wymiaru szkody.

Nie ma zatem racji Sąd Okręgowy, twierdząc, że sytuację powoda należy rozpatrywać oddzielnie w odniesieniu do każdego naruszenia. Wprost przeciwnie, w kontekście szkody konieczna jest analiza stanu majątku powoda przy uwzględnieniu sumy wszystkich naruszeń, a nie tylko odrębne badanie skutków każdego z naruszeń z osobna. Rozumowanie Sądu pierwszej instancji prowadziłoby przecież do wniosku, że w majątku powoda powstała szkoda w postaci utraconych korzyści w wysokości 4.200.000 zł (1.200 x 3.500 zł). Nie budzi wątpliwości, że w zwykłym toku zdarzeń powód nie byłby w stanie uzyskać takich przychodów, udzielając licencji na korzystanie z utworów. W takim ujęciu, paradoksalnie zresztą, sytuacja majątkowa powoda byłaby tym lepsza im większy byłby zakres podmiotowy naruszeń przysługujących mu praw autorskich. Tego stanowiska podzielić nie sposób, ponieważ opiera się on na błędnym rozumieniu pojęcia szkody.

Zdaniem Sądu Apelacyjnego, szkoda jest wyrządzona osobie posiadającej autorskie prawa majątkowe do utworu w chwili zamieszczenia pierwszego pliku z utworem na portalu (...) Wówczas dochodzi do udostępnienia utworu nieograniczonej grupie osób. Od tego momentu każdy zalogowany użytkownik ma możliwość pobrania pliku. Dochodzi w związku z tym do naruszenia autorskich praw majątkowych, skoro nie ma potrzeby zawierania umowy licencyjnej z uprawnionym, czy też ponoszenia opłaty za egzemplarz utworu, skoro można go pozyskać nieodpłatnie.

Jednak umieszczanie na tym portalu kolejnych kopii pliku – mimo że stanowi przestępstwo w rozumieniu art. 116 ust. 4 u.p.a.p.p. – nie zwiększa rozmiaru szkody osoby uprawnionej. Osoby trzecie, zainteresowane pobraniem pliku mają bowiem dostęp do wszystkich kopii pliku udostępnionych na stronie internetowej (...) Tym samym, udostępnienie większej liczy kopii danego pliku z utworem na portalu (...) nie powiększa grupy osób, które mają do tego pliku dostęp. Oczywiste jest przecież, że rozmiar szkody osoby uprawnionej nie byłby większy, gdyby naruszyciel udostępnił plik w dwóch lub większej liczbie kopii. Z tej perspektywy bez znaczenia pozostaje, czy osoby zainteresowane pobraniem pliku mają dostęp do kilku egzemplarzy pliku z utworem, udostępnionych przez tego samego, czy przez różnych użytkowników portalu (...).

Brak więc podstaw do przyjęcia, że zachowanie pozwanego zwiększyło zakres szkody, której doznał powód. Ocena ta mogłaby być odmienna, gdyby pozwany rozpowszechniał utwór powoda w inny sposób niż pozostali użytkownicy portalu (...), co spowodowałoby, że dostęp do pliku z utworem był łatwiejszy (np. technicznie), możliwy dla szerszego, czy też innego kręgu osób lub w danym czasie był to jedyny dostępny na tym portalu plik z utworem powoda. Powód nie wykazał jednak, że na skutek udostępnienia utworu na koncie pozwanego taka sytuacja miała miejsce.

W ocenie Sądu Apelacyjnego, nie można wykluczyć, że pozwany mógłby ponosić solidarną odpowiedzialność odszkodowawczą z pozostałymi osobami, rozpowszechniającymi utwór powoda (art. 441§ 1 k.c.). Powód jednak przyznał, że otrzymał od osób naruszających jego prawa autorskie przez rozpowszechnianie utworów za pośrednictwem portalu (...) w około 100 sprawach karnych i cywilnych (zakończonych ugodami lub wyrokami) odszkodowanie. W ten sposób, w ocenie Sądu Apelacyjnego, powód otrzymał rekompensatę wielokrotnie przewyższającą poniesioną szkodę. Brak zatem szkody, której naprawienia powód mógłby domagać się od pozwanego.

Po trzecie, abstrahując do tego, że powód nie wykazał szkody, nie została również wykazana jej wysokość. Przyjęcie, iż powód utracił korzyści w wysokości odpowiadającej opłacie licencyjnej ustalonej przez powoda w jego ofercie (cenniku) jest całkowicie dowolne. Nie sposób nie zauważyć, że powód ma zupełną dowolność w ustalaniu treści cennika. Opłata licencyjna mogła zostać przez powoda określona zarówno na kwotę 1.000 zł, jak i 10.000 zł. Nie znaczy to jednak, iż szkoda w postaci utraty tak określonych korzyści rzeczywiście mogłaby powstać w majątku powoda.

Powód nie wykazał, że zawarł z kimkolwiek umowę licencyjną na taką kwotę, ani nie wykazał, iż – uwzględniając realia rynkowe – zawarcie umowy na takich warunkach byłoby w ogóle możliwe. Nie ma podstaw do przyjęcia, że wartość rynkowa praw autorskich objętych licencją określoną w cenniku wynosi 3.500 zł. Tym samym, należy uznać, iż powód nie udowodnił wysokości poniesionej szkody (art. 6 k.c.).

Uzasadnienie jest ciekawe i pobudza do refleksji nad kilkoma wątkami. Oczywiście, nie oddaje też wszystkich aspektów sprawy i pozostawia kilka faktów dopowiedzeniom. Prawo coraz mniej nadąża za rozwojem technologii. Sądy muszą same podchodzić do tych zagadnień - szukając rozwiązań, które staną się ostatecznie jednolitą linią orzeczniczą. Nie sposób przecież odnaleźć - patrząc mocniej wstecz - wyroków na temat nielegalnego udostępniania plików w internecie. Nowa technologia najpierw musi zaistnieć, potem się upowszechnić, aż w końcu posłużyć do naruszenia prawa w sposób masowy. Niemniej rezultaty omawianej wykładni na pewno są ciekawe. Osoba prawomocnie skazana za naruszenie praw autorskich wygrywa sprawę cywilną z podmiotem uprawnionym do korzystania z tych praw. Czyli jakby "ukradł", ale tylko wirtualnie, więc oddać nie musi. Bo już inny wcześniej oddał powodowi. Za to samo, ale "ukradzione" samodzielnie. Temat wydaje się rozwojowy - przynajmniej w zakresie próby przerzucenia takiej masówki wyłącznie na sądy karne i poszukiwanie zaspokojenia swoich roszczeń w tym trybie.

Trochę się można z omawianym uzasadnieniem zgodzić, trochę się można z nim też i nie zgodzić. Za mało mamy informacji - np. o funkcjonalności tego niesfornego portalu oraz o treści licencji wykorzystywanej przez powoda, aby wdawać się w polemikę. A zatem jedno jest pewne - jest to dobry wyrok na wpis na blogu. Nie powinien oczywiście być odczytywany jako zachęta do tytułowego procederu. Trzeba bowiem pamiętać, że 1) jest jeszcze aspekt prawa karnego 2) zmyślny powód może lepiej przygotować się do działania na zasadach ogólnych 3) nie wszystko, co nie prowadzi jednostkowo do jakiejś negatywnej konsekwencji, powinno być powtarzane (kopiowane) przez innych.

Masz podobny problem prawny ?
Skontaktuj się z nami - postaramy się pomóc !

Jak zlecić sprawę lub umówić się na konsultacje - informacje




Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Publikacja komentarza wymaga akceptacji administratora - bez akceptacji komentarz nie będzie widoczny dla innych użytkowników. Dodawanie komentarzy nie wymaga logowania ani podawania jakichkolwiek danych. Aprobowane będą wyłącznie komentarze nawiązujące do tematyki wpisu - uzupełnienia, sprostowania, polemiki, pytania dodatkowe. Odrzucone zostaną wszelkie komentarze naruszające ten wymóg, ale także te stanowiące reklamę, zawierające dane osobowe (nazwisko, adres e-mail), odnośniki, pomówienia lub wulgaryzmy, jak też treści zdublowane lub nic nie wnoszące do dyskusji. Administrator nie jest zobligowany weryfikować komentarzy oczekujących na moderację w żadnym konkretnym terminie, ani też odpowiadać na komentarze. Aprobata komentarza nie oznacza potwierdzenia przez Kancelarię treści objętych komentarzem. Komentarze są publicznie dostępne i mogą być w uzasadnionych przypadkach edytowane lub usuwane przez administratora. Stanowią one wyłącznie wyraz poglądów ich autora, który świadomie i dobrowolnie zdecydował się na zamieszczenie ich w ramach polemiki lub dyskusji na Portalu w celu upublicznienia.
Prawnik z Lublina
radca prawny
ALEKSANDER KUNICKI
`Prawo w praktyce` stanowi część WWW.LUBELSKIEKANCELARIE.PL . Administratorem Portalu jest Lubelskie Kancelarie - Aleksander Kunicki Kancelaria Radcy Prawnego. Wykorzystywanie prezentowanych tu materiałów i treści bez zgody Administratora i autora jest zabronione. Umieszczanie odniesień i zapożyczeń treści jest dozwolone pod warunkiem podania źródła oraz hiperłącza (link bez atrybutu nofollow) do strony źródłowej.

Treści zamieszczane na stronie mają jedynie charakter informacyjny i nie stanowią pomocy (porady) prawnej, nie są również aktualizowane w przypadku zmiany stanu prawnego. Prezentują jedną z dopuszczalnych wersji interpretacji powszechnie obowiązujących przepisów prawa, przedstawioną zazwyczaj w układzie hipotetycznych pytań i odpowiedzi. Wszelkie wątpliwości związane z treścią bloga, w szczególności w związku z samodzielnie prowadzonymi sprawami sądowymi, należy konsultować z adwokatem lub radcą prawnym w ramach odrębnie zlecanej usługi prawnej. Kancelarie i Administrator nie ponoszą odpowiedzialności za jakikolwiek skutek wykorzystania przedmiotowych treści przez inne osoby. Treść pełnej noty prawnej jest dostępna pod tym odnośnikiem.

Blog `Prawo w praktyce` służy informowaniu w przedmiocie specjalizacji, praktyki oraz form usług i pomocy prawnej świadczonych przez prawników powiązanych z www.lubelskiekancelarie.pl.Oferta Kancelarii dotyczy spraw cywilnych (majątkowych, odszkodowań, nieruchomości, umów), spadkowych, rodzinnych, gospodarczych, administracyjnych, karnych. Radca prawny specjalizuje się w obsłudze prawnej firm, prawie kontraktów, konsumenckim oraz procesowym, związanym ze sprawami sądowymi w Lublinie i okolicach.

Powered by WordPress. Enhanced by Google.