Krótką serię spraw ubezpieczeniowych zamykamy ubezpieczeniem autocasco. Ktoś ubezpiecza samochód na znaczną wartość, agent nie zna historii pojazdu, towarzystwo nie jest informowane o tym, że samochód jest po szkodzie całkowitej. Ubezpieczenie wyliczone w systemie w oparciu o informacje od właściciela. Wystawiono polisę, odprowadzono składkę, zaistniało zdarzenie ubezpieczeniowe, ubezpieczyciel dopiero wtedy zaczął badać historię pojazdu. No i można się już domyślać czego dotyczył spór – a pytanie dnia brzmi następująco: czy profesjonalny podmiot działający w branży ubezpieczeniowej może na tym etapie powołać się na to, że w istocie wartość pojazdu była niższa niż przyjęta w polisie ?
Powolutku do sedna. Najpierw zdarzenie ubezpieczeniowe.
W dniu 10 października 2016 roku samochód J. o nr rej. (...), należący do N. K. (1) został skradziony. O zdarzeniu powiadomiono policję oraz ubezpieczyciela.
Potem formalne pismo od ubezpieczyciela.
Pozwana uznała swoją odpowiedzialność co do zasady i przyznała odszkodowanie w wysokości 274.100,00 złotych. Odmówiono wypłaty pozostałej dochodzonej przez poszkodowaną części odszkodowania powołując się na nieprawdziwe ustalenia wartości pojazdu w chwili zawierania umowy. Ponadto pozwana wskazała, że w przypadku zweryfikowania zadeklarowanej przez ubezpieczającego sumy ubezpieczenia do rzeczywistej wartości pojazdu, pozwana za zgodą ubezpieczonego dokona rekalkulacji składki do poprawnie ustalonej wartości rynkowej z dnia zawarcia umowy i w części nadpłaconej dokona zwrotu.
Sprawa oczywiście trafiła do sądu, który ponownie musiał dokładnie wczytać się w szczegółowe regulacje OWU.
W ocenie Sądu Rejonowego z § 9 ust. 1 OWU wynika, że sumę ubezpieczenia deklaruje ubezpieczający oraz, że powinna ona odpowiadać wartości rynkowej pojazdu na dzień zawarcia umowy ubezpieczenia. Z kolei stosownie do klauzuli art. 02 § 1 ust. 1 i 2 „stała suma ubezpieczenia” za opłatą dodatkowej składki za wartość rynkową pojazdu w okresie ubezpieczenia uznawana jest suma ubezpieczenia określona w umowie, o ile została ustalona w zgodzie z § 9 ust. 1 OWU. W przeciwnym wypadku za wartość rynkową pojazdu w trakcie okresu ubezpieczenia przyjmuje się wartość z dnia zawarcia umowy ubezpieczenia. Z powyższego zdaniem Sądu Rejonowego wynika, że w przypadku, gdy zadeklarowana suma ubezpieczenia nie odpowiada rzeczywistej wartości pojazdu z dnia zawarcia umowy, powinna ona zostać prawidłowo przeliczona. Sąd wskazał, że tak też się stało w przedmiotowej sprawie.
Sąd Rejonowy ponadto wskazał, że poszkodowana zadeklarowała sumę ubezpieczenia, która przewyższała wartość pojazdu. Nie miało przy tym znaczenia, że wartość pojazdu została wyliczona w programie E. przez agenta ubezpieczeniowego, gdyż odbyło się to na podstawie informacji przekazanych przez N. K. (1), zaś agentka jedynie wprowadziła udostępnione jej dane do systemu eksperckiego, który wyliczył wartość pojazdu według zadanych parametrów. Nie bez znaczenia dla ustalenia wartości pojazdu pozostaje fakt nie przekazania agentowi informacji, iż pojazd był uszkodzony. Ostatecznie to ubezpieczająca podjęła decyzję o zadeklarowaniu tej kwoty i zawarciu umowy ubezpieczenia na zaproponowanych warunkach.
W ocenie sprawy istotne okazały się także okoliczności uboczne poprzedzające zawarcie polisy, które rzutowały na określony stan wiedzy i decyzje nabywcy auta.
W ocenie Sądu I instancji N. K. (1) kupując po atrakcyjnej cenie pojazd tej klasy musiała wiedzieć, że jego stan techniczny jest daleki od idealnego, co wynika z dokumentów złożonych przez nią w postępowaniu administracyjnym w przedmiocie rejestracji pojazdu. Skoro ubezpieczająca miała świadomość, że wyliczona kwota przewyższa nawet cenę pojazdu, którą uiściła przy jego nabyciu, powinna była poinformować agentkę, że wyliczona kwota jest wyższa od wartości pojazdu. Powinna poinformować o przeszłości pojazdu. Agentka ubezpieczeniowa nie miała obowiązku pytać ubezpieczającego o wszystkie szczegóły dotyczące historii pojazdu, jego wcześniejszej szkodowości, czy stanu technicznego. Skoro z OWU wprost wynika, że suma ubezpieczenia jest deklarowana przez ubezpieczającego – to właśnie ubezpieczający ponosi konsekwencje niewskazania wszystkich istotnych okoliczności wpływających na wartość pojazdu.
Co ciekawe, wartość wyliczona przez biegłego była nawet niższa od wartości przyjętej następczo przez zakład ubezpieczeń.
Sąd Rejonowy zaznaczył, że w sprawie został dopuszczony dowód z opinii biegłego sądowego, który ustalił wartość przedmiotowego pojazdu na dzień zawarcia umowy na kwotę 227.400 złotych.
Ponadto wskazał, że wobec tego, iż wartość pojazdu ustalono na kwotę 227.400 złotych, a pozwana w toku postępowania likwidacyjnego wypłaciła 274.100 złotych, powództwo jako bezzasadne podlegało oddaleniu.
Apelacja powoda nie znalała uznania sądu II instancji. Ponownie sąd uznał, że ubezpieczająca nie była do końca fair względem ubezpieczyciela.
Sąd Okręgowy w pełni podziela ocenę Sądu I instancji, w zakresie zeznań świadka N. K. (1) – właścicielki pojazdu, że doświadczenie życiowe nie pozwala stwierdzić, że nie była ona świadoma stanu kupionego pojazdu, skoro brała czynny udział w aukcji sprzedażowej pojazdu, a następnie złożyła dokumenty istotne przy rejestracji pojazdu. Z dokumentów tych jednoznacznie wynikało, że pojazd podlegał na terenie (...) szkodzie całkowitej. Ponadto jak wynika z dokumentów przesłanych przez Starostwo Powiatowe w P., to nabywca pojazdu złożył dokumenty niezbędne do rejestracji pojazdu, wśród których było m.in. tłumaczenie faktury (k. 112). Z dokumentu tego wynika, iż to świadek nabyła pojazd za cenę 2.700 dolarów. Już taka cena nabycia samochodu powinna wzbudzić w nabywczyni zainteresowanie co do stanu pojazdu przed jego naprawą. Twierdzenie świadka, że pojazd miał „jakieś drobne uszkodzenia” pozostają więc całkowicie niewiarygodne. Poza tym do dokumentów załączonych do zgłoszenia rejestracyjnego należało też ostrzeżenie, że pojazd opisany w dokumencie, czyli nabyty przez poszkodowaną został zadeklarowany jako całkowicie uszkodzony (k. 116). W tej sytuacji twierdzenia świadka, co do braku wiedzy o stanie pojazdu i nieprzekazaniu wszystkich informacji agentowi pozostają nie tylko niewiarygodne, ale wręcz absurdalne.
Sąd odrzucił także tezy, że to w istocie na ubezpieczycielu leżał obowiązek gruntownej weryfikacji wartości pojazdu przy zawieraniu umowy.
Wszak w momencie podpisywania umowy ubezpieczyciel nie ma możliwości zweryfikowania deklarowanej przez ubezpieczającego wartości pojazdu. (...) ubezpieczający winien lojalnie postępować w stosunku do kontrahenta, tak więc, jeśli właścicielka pojazdu była świadoma, że zakupiła pojazd za 2.700 dolarów, to już ten fakt powinna zasygnalizować agentowi ubezpieczającemu, a nie deklarować wartość pojazdu na ponad 300 tysięcy złotych. Niepoinformowanie agenta o dodatkowych informacjach na temat okoliczności mających wpływ na wartość rynkową pojazdu (szkoda całkowita w pojeździe) nie może wywoływać ujemnych skutków po stronie ubezpieczyciela, do czego sprowadza się argumentacja skarżącego. Ubezpieczyciel nie może ponosić odpowiedzialności za nadubezpieczenie pojazdu.
(…) W tym miejscu wskazać jeszcze raz należy, że wartość pojazdu podczas zawierania umowy ubezpieczeniowej ustalana jest na podstawie danych przedstawionych przez ubezpieczającego (dokumenty wymagane zawierają jedynie ogólne i podstawowe informacje). Jeśli ubezpieczający nie podał wszystkich istotnych danych dotyczących ubezpieczanego pojazdu, to on nie dopełnił swoich obowiązków przy zawieraniu umowy, co czyni bezpodstawnym zarzut naruszenia art. 6b ust. 1 w zw. z art. 4 pkt 1 ustawy z dnia 22 maja 2003 r. o pośrednictwie ubezpieczeniowym. Ubezpieczający pojazd zachował się nielojalnie wobec kontrahenta, który działając w zaufaniu do przekazywanych mu informacji błędnie ustalił wartość pojazdu, a w konsekwencji sumę ubezpieczenia. Skoro wartość pojazdu jest inna – w niniejszej sprawie zdecydowanie niższa, niż deklarowana dla potrzeb zawieranej umowy, ubezpieczyciel zgodnie z powołanymi postanowieniami umownymi ma możliwość dokonania korekty tak, aby wartość ta odpowiadała rzeczywistej wartości pojazdu.
Jako ciekawostka warto przytoczyć końcowe wywody sądu II instancji, które bardzo przypominają podejście innego sądu w omawianej wcześniej sprawie ubezpieczenia na życie.
Głównym źródłem praw i obowiązków stron jest umowa stron, w tym ogólne warunki ubezpieczenia (OWU), a reżim odpowiedzialności w jej przypadku jest inny, niż gdyby powód dochodził roszczeń z tytułu obowiązkowego ubezpieczenia OC posiadaczy pojazdów mechanicznych. Zauważyć należy, że na rynku jest wielu ubezpieczycieli oferujących taki rodzaj ubezpieczenia, a ubezpieczający się mają możliwość wyboru różnych jego wariantów, propozycji u różnych ubezpieczycieli. Występujące na rynku ubezpieczenia AC oferują np. różne warianty sum ubezpieczenia, sposób wyceny szkody, różny zakres terytorialny obowiązywania ubezpieczenia, możliwość uwzględniania zniżek przysługujących ubezpieczającemu już przy składkach OC, czy też możliwość wyboru i określenia wysokości wkładu własnego w szkodzie, a powyższe kwestie oczywiście rzutują na wysokość składki, jaką ubezpieczający będzie zobowiązany uiścić przy zawieraniu umowy. Wysokość składki, co jest rzeczą powszechnie wiadomą, wiąże się bowiem z warunkami umowy i ryzykiem, jakie wynika dla ubezpieczyciela, tak więc tak jak stawka jest zmienna, tak też i zmienne mogą być zasady wypłaty odszkodowania według umowy łączącej strony. Ponownego podkreślenia wymaga tu fakt, iż ubezpieczenia AC są ubezpieczeniami dobrowolnymi, tym bardziej nie sposób przyjąć, aby poszkodowana była zobowiązana do nagłego i nieprzemyślanego zawarcia umowy, w zakresie, w którym ubezpieczyciel ma możliwość dokonania ponownej wyceny ubezpieczonego pojazdu. Poszkodowana zatem świadomie zdecydowała się na ofertę pozwanego, godząc się tym samym na zawarte w umowie warunki oraz te wynikające z OWU czy klauzuli 02 stała suma ubezpieczenia.
Powyższe rozważania dotyczyły aspektu abuzywności treści OWU. O ile trudno się nie zgodzić z dobrowolnym charakterem autocasco, to jednak byłbym ostrożny, żeby taką dobrowolność stawiać na równi z innymi argumentami dotyczącymi weryfikacji klauzul niedozwolonych. Duży wybór ofert na rynku nie oznacza, że konsument przestaje być konsumentem i jego ochrona powinna być realizowana w mniejszym zakresie. Teoretycznie wszak przecież wszystkie OWU na rynku mogą być abuzywne, co sprowadza omawiany argument do pewnego błędu logicznego. Niemniej w tej sprawie trudno odnieść wrażenie, że działania ubezpieczającego były jednoznacznie bez zarzutu. Inna natomiast sprawa, że gdyby auta nie ukradziono, to przecież składka ubezpieczenia (obiektywnie nadmierna) pozostawałby na zawsze w opłaconej wysokości. Niemniej - nie znając wartości pełnych nakładów poniesionych na sprowadzenie i naprawę auta trudno także wskazać na ile cała ta sprawa była opłacalna dla ubezpieczającego. Kto zatem płaci, ten sprawdza – i dotyczy to zarówno ubezpieczyciela w zakresie wypłaty odszkodowania, jak i ubezpieczającego w zakresie składki oraz warunków OWU.
Wyrok Sądu Okręgowego w Łodzi - XIII Ga 1023/20